Rock Show Critique rozmawia z Avril – o singlach, koncertach i płycie

Wygląda na to, że nie tylko fani, ale także dziennikarze mają dość szablonowych pytań i decydują się na bardziej indywidualne wywiady z Avril Lavigne. Jedną z tych osób jest Joseph Suto z Rock Show Critique, który dwa tygodnie temu miał okazję porozmawiać z Kanadyjką.

Dziennikarz muzycznego portalu z amerykańskiego miasta Buffalo wykazał się nie tylko świetną znajomością wszystkich studyjnych albumów swojej rozmówczyni, ale także dociekliwością. W rozmowie padły pytania o plany koncertowe na najbliższy rok, wolną rękę przy wyborze kolejnych singli oraz koncertowe preferencje Avril. Zapraszamy do lektury!

Rock Show Critique: Twój piąty studyjny album ukazuje się 5. listopada. W jaki sposób opisałabyś ten krążek i jak jego brzmienie ma się do Twoich poprzednich płyt?
Avril Lavigne: To zróżnicowany album. Są letnie hity, ballady, pop-rockowe i rockowe piosenki. Większość moich płyt opowiadała o rozstaniach, zakochiwaniu się i podobnych sprawach, ale w przypadku tego krążka jest inaczej. Mówię o rozmaitych sprawach, opowiadam historie. Niektóre utwory mają swój odrębnych charakter, np. piosenka „Hello Kitty” albo utwór „17,” który jest moim nostalgicznym spojrzeniem w przeszłość opowiadającym o tym, co wydarzyło się w moim życiu. Na płycie jest też mój duet z Chadem, „Let Me Go.” Ballada mówiąca o tym, jaką podróż odbywa miłość w życiu człowieka. Zapomniałam wspomnieć o piosence z Marilynem Mansonem!

Rock Show Critique: Z albumu na album zauważam w Twoich tekstach coraz większą dojrzałość. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
Avril Lavigne: Wiele zależy od momentu życia, w którym jestem, od tego, w którym miejscu znajduję się muzycznie i od mojego samopoczucia danego dnia.

Rock Show Critique: Podczas sesji nagraniowych częściej tworzysz na gitarze, pianinie czy łączysz te dwa instrumenty?
Avril Lavigne: Łączę gitarę z pianinem. Na tej płycie rzeczywiście słychać pianino, co mnie bardzo cieszy, bo uwielbiam grać na pianinie podczas koncertów.

Rock Show Critique: W trochę nietypowym dla Ciebie stylu, poprzednia trasa koncertowa promująca płytę „Goodbye Lullaby” nie odbyła się w Ameryce. Czy tym razem planujesz pełen amerykański leg trasy?
Avril Lavigne: Mam nadzieję. Grudzień spędzam koncertując po Stanach Zjednoczonych w ramach świątecznych festiwali stacji radiowych. Później, pierwszego lutego wylatuję do Azji, i na tym kończą się aktualnie zaplanowane kwestie koncertów. Tęsknię za graniem w Stanach. W ostatnim czasie grywamy tutaj okazjonalnie, ale liczę na to, że nareszcie uda się ustalić daty właściwych koncertów. Na ten moment koncentruję się na teledyskach, występach promocyjnych i sesjach zdjęciowych.

Rock Show Critique: Czy patrząc w przeszłość nie masz wrażenia, że nagrałaś piosenki, które w trakcie podejmowania decyzji o kolejnych singlach promujących konkretny materiał, zostały pominięte? Mam tutaj na myśli „How Does It Feel” z „Under My Skin” albo „I Love You” z „Goodbye Lullaby.”
Avril Lavigne: Dziękuję. Zgadzam się z Tobą w kwestii „I Love You,” miałam to samo zdanie. Ta piosenka z całą pewnością powinna zostać singlem. Masz rację, ale czasami tak się dzieje, że utwór jednak nie zostaje singlem. Trzymam kciuki, żeby z nową płytą tak się nie stało. Nie tak dawno temu słuchałam „I Love You” i zagrałam ją pewnej osobie i właśnie poruszaliśmy ten temat.

Rock Show Critique: Czy masz jakikolwiek wpływ na wybór singli, czy jest to kwestia uzależniona tylko od zdania wytwórni fonograficznej?
Avril Lavigne: Wytwórnie zawsze miały do tego nosa. Może nie w przypadku ostatniej płyty, ale zazwyczaj trafiały.

Rock Show Critique: Twoje pierwsze koncertowe DVD zostało zarejestrowane właśnie tutaj w Buffalo. Jak do tego doszło i dlaczego wybrano właśnie to miasto?
Avril Lavigne: Nie mam pojęcia. Byłam bardzo młoda i nie pamiętam. Pamiętam jedynie, że to było świetnie miejsce, ale kurcze, to było tak dawno temu! Moja pierwsza trasa koncertowa była dla mnie sporym wyzwaniem, to był początek i miałam zaledwie jeden album, który mogłam grać na żywo. Teraz mam więcej płyt, więc mogę wybierać dowolne single z ostatnich dziesięciu lat. Większość piosenek w mojej set liście to właśnie single i to one budują koncertowy set silnym. Ja sama nauczyłam się też wiele w kwestii występów scenicznych.

Rock Show Critique: Czy starasz się, aby co wieczór set lista była identyczna, czy wolisz zmieniać nieco utwory, które wykonujesz?
Avril Lavigne: Wolę trzymać się ustalonej set listy, bo wtedy wiem dokładnie, jak w mojej wyobraźni powinien wyglądać koncert i możemy się tego trzymać. Chodzi tutaj o to, że zwracamy dużą uwagę na oświetlenie, intra, mamy tancerzy, a to oznacza, że gdy startujemy z trasą, wszystko zostaje według planu.

Rock Show Critique: W jaki sposób podejmujesz decyzję dotyczącą utworów, które wykonasz? Upierasz się przy singlach, czy próbujesz wcisnąć takie świetne utwory, jak „Tomorrow”?
Avril Lavigne: Ważne jest dla mnie granie wszystkich singli, ponieważ ludzie je znają. To są zawsze mocne i wesołe fragmenty koncertów. Później dobieram swoje ulubione piosenki, utwory, które będą pasowały do konkretnych części występu. Występ jest podzielony na rockową część, część z szybkimi utworami i cześć z balladami.

Rock Show Critique: Zdajesz się być wiecznie zajętą osobą, nagrywasz, piszesz, koncertujesz, projektujesz, a ostatnio wzięłaś ślub. Co jest kolejne na liście Avril? Jakieś nowe cele albo marzenia na horyzoncie?
Avril Lavigne: Chciałabym zająć się aktorstwem. Chciałabym zagrać w filmie albo mieć przygodę z telewizją. Chciałabym kontynuować przygodę z muzyką i nagrać świąteczny album.

Joseph Suto dla Rock Show Critique. 30. września 2013.
Tłumaczenie: Avril-Lavigne.pl

Podobne Posty