Stanęliśmy w kolejce przed Halą Stulecia koło 16-ej, wpuszczali o 17-ej,

mimo to, kolejka była już dosyć pokaźna, a potem zaczęło jeszcze

przybywać ludzi. Pan mówiący przez megafon: "prosimy nie wnosić napojów o

dużych gabarytach, prosimy pozbyć się butelek z napojami powyżej 0,5 litra,

oraz aparatów z dokręcanymi obiektywami i kamer video". Ja rozumiem,

napojów jeszcze można się pozbyć, co ludzie uczynili, widać to było idąc w

stronę wejścia i potykając się o butelki, ale aparatu czy kamery pozbyć

by się było raczej ciężko, aczkolwiek wypatrywałam pod nogami ;-)Jak

się potem okazało to całe gadanie było niepotrzebnie, gdyż w ogóle nas nie

sprawdzili! Nawet nie macnęli. No nic, weszliśmy do środka, po czym

udaliśmy się na hale, gdzie był już pokaźny tłum pod sceną i stwierdziłam,

że mój zamiar bycia pod barierkami za bardzo się nie

powiedzie. Ustawiliśmy się w "oczekiwaniu" na support. Niektórzy wspominają, że były same dzieci, a ja się nie zgodzę!

Jakoś trafiłam w otoczenie sporu osób w wieku mniej więcej 18-25 lat,

oczywiście byli też młodsi , ale byli nawet starsi niż 25.

 

W końcu nadszedł support, jak wszystkim wiadomo był to Nefer, który

został przywitany gwizdaniem i buczeniem, wokalista stwierdził na to rezolutnie

"Nazywamy się Nefer, nie wszyscy nas pewnie znają i nie wszyscy lubią".

Ogólnie to nawet nie grali tak źle na początku, dobrą mieli gitarę moim

zdaniem (pomijając fakt, że gitarzysta wyglądał jak wielbiciel Harrego

Pottera, zbierający przy okazji naklejki z pokemonami) No ale potem było tylko gorzej i publiczność tylko buczała, co było moim zdaniem trochę chamskie

i ja sobie odpuściłam okrzyki dezaprobaty. Panowie zeszli ze sceny

pożegnani z wiadomo jaką reakcją publiczności, pozostało czekać na gwiazdę

wieczoru. Siedzieliśmy i czekaliśmy, wszystko tam ustawiali za wielką czarną

płachtą, więc żadnych technicznych i innych osobników na scenie nie było

widać. W tle leciała muzyka, między innymi The Ramones, Sum 41 i tym podobne.

 

 

Po niecałej godzinie (czyli około 19:40) zgasły światła i zaczęła

się wrzawa ogólna. Zrzucona została płachta i w ciemności odsłonił się

wielki telebim, na którym pojawiło się takie coś, jakby ktoś rysował

Spray'em "AVRIL" . Potem jakby to wybuchło, w tle muzyka taka fajna leciała,

to było coś pięknego i niesamowite wrażenie sprawiało, wielkie brawa dla

tego kto wymyślił takie intro! Zaraz potem wbiegli tancerze machając

chorągiewkami , zaczęło się "Girlfriend" i Avril dosłownie wynurzyła się

spod ziemi, tłum oszalał, jak większość zapewne nie lubi tej piosenki,

to wyszło to świetnie. Następne, nie pamiętam, Avril się chyba z nami

przywitała "heloł Wroclaw" i stwierdziła, że cieszy się, że może tu być i

jest tu po raz pierwszy ( nie wiadomo, czy chodziło jej, że po raz pierwszy

we Wrocławiu, czy po raz pierwszy w Polsce, jeśli to drugie, to dała

plame, ale cóż, cała ona:P ) Następnie zagrała "I Can Do Better", czego

dobrze nie pamiętam, albo nie stało się wtedy nic ciekawego o czym by warto

napisać. Trzecie było "Complicated" co ucieszyło niezwykle publiczność,

jasna sprawa, po czym Avril, grając jednocześnie na gitarze zaśpiewała "My

Happy Ending". Mniej więcej w tym momencie zorientowałam się, że

znalazłam się gdzieś w 2-3 rzędzie !! nie licząc tych z Meet&Greet, czyli vipów, bo oni w ogóle mieli miejsca przed barierkami. Także stałam blisko i tam stałam już do końca, trochę z lewej strony.

 

Po "My Happy Ending" przyszedł czas na "I Always Get What I Want", wtedy

poszło pogo, bo to taka piosenka akurat. Gdy ta pieśń się zakończyła,

przyszedł najwyższy czas, na coś nostalgicznego, było to "I'm With You", na

co wszyscy zareagowali również bardzo entuzjastycznie, Avril tradycyjnie

dała zaśpiewać Nam samym ostatni refren tej piosenki i podczas tego kamera

przeleciała po pierwszym rzędzie i widać było mordki ucieszonych i

śpiewających ludzi na wielkim telebimie, co nadało tej chwili charakter niezwykle wyniosły i sentymentalny.

 

W tym momencie następuje zaskoczenie. Zaczyna się muzyka do "Faint" Linkin

Park i oto na scene wbiegają tancerze i mają swoją solówkę. Fajny układ

choreograficzny, tancerze byli świetni i to był taki moment docenienia

ich, bardzo dobry pomysł.

 

Teraz następuje chwila ciemności i na scenie niepostrzeżenie znajduje

się fortepian, Avril zasiadła do niego i zagrała "When You're Gone", tylko

fortepian i jej głos, a na telebimie było widać fragmenty teledysku. Idąc

za ciosem ballad, następne było Innocence.

 

Po tym utworze na scenie zostały postawione 3 krzesła i 3 mikrofony. Avril

usiadła po środku, a po jej bokach dwaj gitarzyści. W tym oto układzie

zagrali "Hot" (na telebimie leciał teledysk), i "Don't Tell Me". Następne

było "Losing Grip", po którym wszyscy ulotnili się ze sceny i wtedy poszło

" Bad Reputation" To było świetne, szło z głośników a na telebimie

pokazywały się różne urywki jej teledysków, również takie "wycięte".

Czyli mieliśmy krótki filmik, to było fajne urozmaicenie koncertu.

 

Kolejny utwór to żywiołowe "Everything Back But You", w którym był

jakiś niewielki układ choreograficzny Avril z tancerzami. Następnie "I Don't

Have to Try", "He Wasn't" którego początek był po prostu chyba najlepszym

fragmentem całego koncertu, Avril robiła nas w konia, trzeba było to

widzieć. Poza tym w pewnym momencie położyła palec na usta i zrobi;a "ciiii".

Publiczność na chwilę uciszyła się, ale w końcu ktoś (po tej stronie

po której ja stałam) zaczął piszczeć, więc Avril z takim

"uśmiecho-wyrzutem" znowu pokazała "ciii", ale dalej piszczeli i wtedy zrobiła taki

świetny foch z przytupem, trzeba było widzieć jej minę, po czym się

roześmiała no i zaczęła grać w końcu to "He Wasn't" na gitarze.

 

Kiedy skończyła, spytała czy chcemy zobaczyć jak gra na perkusji. No

więc wszyscy "jeee", Avril zasiada do perkusji, chwila ciszy, a jakiś koleś,

znowu z mojej strony, na cały głos "DAJESZ AVRIL!!!!!!!" Tylko się

spojrzała i zaczęła grać na tej perkusji i śpiewać "Runaway".

 

Perkusja została zabrana ze sceny i na scenę wbiegły tancerki przebrane

za czirliderki i zaczeło się "Give me an A" publiczność powtarzała i tak

było pare razy, tak samo z "Let me hear you say hey hey hey ,alright, now

let me hear you say hey hey ho!" No i to było zajebiste koncertowe "The Best Damn Thing".

 

Światła zgasły i wszyscy schowali się za scenę, więc domagający się

bisów tłum znowu zaczął skandować "AVRIL! AVRIL! Po czym zespół

wyszedł z powrotem na scenę i zaczęli grać remix Girlfriend z Lil'Mamą, co jak

co, ale tej piosenki się nie spodziewałam na koncercie.

 

Koncert Avril Lavigne nie mógł się obyć bez sztandarowego "Sk8er Boi" i

to była już niestety ostatnia piosenka, Avril nam pomachała i tak samo jak

na początku wynurzyła się spod ziemi, tak tym razem dosłownie pod nią

zjechała, w tym czasie słychać jeszcze było gitary, a na telebimie

pojawiło się coś na styl sztucznych ogni. Następnie światła zgasły, wszyscy

uciekli za scenę, światła się zapaliły. Jeszcze ją wołaliśmy no ale

więcej niż 1 bis u

zagranicznych artystów się nie zdarza.

 

No więc to był koniec, tłum zaczął się rozchodzić i wtedy poczułam,

jak mnie wszystko boli i że nóg nie czuje, w trakcie koncertu w ogóle nie

dało się tego zauważyć. Poza tym cała bluzka mokra, włosy też nie

pierwszej suchości, no tak, trzeci rząd, ścisk, skakanie i lanie wodą robi

swoje. Wyszliśmy z hali, kupiłam jeszcze plakat od pana który chyba był

chory psychicznie lekko, w każdym razie na 100% miał ADHD. I już po imprezie,

trzeba było wracać.

 

Powiem, że to było coś więcej niż się spodziewałam, nie spodziewałam

się aż tak świetnie przygotowanego show, nie dało się nudzić na tym

koncercie. Byłam na Avril w spodku 3 lata temu, to były dwa zupełnie inne

koncerty, ciężko powiedzieć który był lepszy, w ogóle nie da się ich

porównać, oba były świetne, w każdym razie bardzo inne od siebie. Nie

żałuję niczego, było warto. Cóż uwielbiam tą dziewczynę od samego

początku, a po tym koncercie mam jeszcze cieplejsze uczucia co do niej. Miała

świetny kontakt z publicznością i ciągle się uśmiechała. Widać, że się

starała i chyba jej się u Nas spodobało.

 

- Natalia_20


Sonda
Który z singli
uważasz za lepszy?
When You're Gone
Let Me Go
Sonda

Sonda

 

 

 

 

 

 

 


Sonda

  Wyróżnienie w Konkursie PERŁY INTERNETU - kataloog.info - Listopad 2005

Strona wyróżniona przez Katalog Ciekawych Stron

Witryna Rekomendowana CGM.PL