Jest spokojny 24-stopniowy dzień marca przypominający obrazek na pocztówce. Palące słońce zaczyna wschodzić na horyzoncie kalifornijskiego nieba, a mimo to pierwsze słowa, jakie padają z ust Avril Lavigne brzmią: „Czy w Kanadzie pada śnieg?” Kilka minut temu w studiach Milk w Hollywood, 28-letnia piosenkarka dopięła na ostatni guzik swoją okładkową sesję dla Hello! Canada, wydania z Najpiękniejszymi Kanadyjczykami, i już zdążyła przeobrazić się, z ubranej w najmodniejsze kreacje księżniczki w pięciocentymetrowych szpilkach, w tą najlepiej znaną światu Avril – w zwykłej czarnej koszulce i nieźle znoszonych płaskich butach. Jej zaraźliwa energia i ciepłe przywitanie są dowodem na to, że mili Kanadyjczycy jeszcze nie wyszli z mody, mimo że pochodząca z Napanee piosenkarka od 12 lat mieszka po południowej stronie.
„Nigdy nie marzyłam, żeby zamieszkać w tym mieście,” stwierdza mówiąc o metropolii, w której mieszka obecnie. „Tak dużo podróżuje, że w gruncie rzeczy odnoszę wrażenie, że nigdzie nie mieszkam na stałe. Zawsze jestem pomiędzy Los Angeles i jakimś innym miejscem.”
Pomimo nomadycznego stylu życia, Avril odnalazła w Los Angeles coś więcej niż tylko miejsce na chwilę. Dla nominowanej do nagród Grammy piosenkarki, ostatnie 12 miesięcy życia w Hollywood było niezwykle radosne, dzięki nowej płycie i zaręczynom – dwóm monumentalnym wydarzeniom, które okazały się być niespodziewanie bardzo ze sobą związane.
Zaczęło się w studiu nagraniowym podczas pisania piątej płyty. To właśnie tam blond piękność zakochała się w liderze grupy Nickelback, i krajanie, Chadzie Kroegerze. To, co początkowo miało być jednorazową współpracą nad jednym z utworów, zamieniło się w godziny pracy nad całym albumem i nagraniem duetu. Cztery sesje nagraniowe zakończyły się padnięciem Chada na kolana, z 14-karatowym, diamentowym pierścionkiem zaręczynowym w kształcie gruszki, w ręku. „Zakończyło się przepięknie,” mówi Chad. „Gdy siedzisz przed daną osobą i śpiewasz miłosną piosenkę do mikrofonu, równocześnie zaczynasz budować w sobie takie same uczucia właśnie do tej osoby, a z tego wyrasta oto taka historia.”
Avril, owładnięta takim samym uczuciem, zgadza się z tym stwierdzeniem. „Z Chadem to była jedna z tych rzeczy, które po prostu się zdarzają i mają mnóstwo sensu, bo oboje jesteśmy z podobnych środowisk,” mówi Avril. „Jestem bardzo szczęśliwa będąc u boku wspaniałego Kanadyjczyka.”
ROMANS NA PŁYCIE
Ich chemię czuć na płycie Avril. „Niektóre piosenki są dla mniej bardziej osobiste,” przyznaje mówiąc o nienazwanej płycie, która ukaże się tej jesieni. „Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że się w sobie zakochujemy wszystko stało się bardziej wyjątkowe.”
I gdy najnowszy hit ukazuje jej młodzieńczą duszę, [Here’s To] Never Growing Up już zostało okrzyknięte hymnem wszystkich maturzystów 2013 roku – Avril jest gotowa, aby przejść w dojrzalszą stronę.
„Cały czas lubię robić wesołe rzeczy, jak jazda na desce, surfowanie, gra w hokeja, ale uwielbiam również gotować dla rodziny i przyjaciół – mam w sobie tego bakcyla opiekuńczości.” Jej modowy gust również uległ zmianie. „Na przestrzeni lat mój styl bardzo się zmienił. Zaczynałam od szerokich spodni chłopczycy, ale też czuję się lepiej w dziewczęcych ciuchach i nosząc kolory. Czuję się dobrze we własnej skórze i taka, jaka jestem.”
Zatem kiedy Avril czuje się piękna? „Gdy jestem na sesji zdjęciowej, mam zrobione włosy i makijaż. Wtedy, gdy bawię się przebrana, chodzę dookoła w nadmuchanej spódnicy i szpilkach, czyli rzeczach, których nie noszę w domu.”
To nie jedyny moment, gdy czuje się, jak królowa. „Najpiękniejsza czuje się będąc u boku Chada,” przyznaje. „Sprawia, że czuję się piękna, a nie należę do kobiet, które przesadnie się stroją. W studiu zazwyczaj siedzę w wygodnych ciuchach. Noszę dość nietypowe rzeczy, ale Chad lubi mój styl. Uważa, że jest uroczy.” Lubi również jej podejście do randek „to że niczego się nie boję,” wyjaśnia odpowiadając, dlaczego jej zdaniem gwiazda rock n’ rolla się w niej zakochała. „Powiedział mi kiedyś, że niczego się nie obawiam, bo wszystkiemu czego się dotknę oddaję całą siebie. Myślę, że to się mu podoba.”
Spontaniczna natura Avril ujawniła się już na początku ich związku, gdy para wybrała się na romantyczny wypad do Paryża – tam Avril przekonała Chada do zrobienia sobie, jak na razie, pierwszego wspólnego tatuażu. Para wróciła do Ameryki jeszcze sobie bliższa z mottem „Vivre le moment prezent” na zawsze wytatuowanym na skórze.
ŚLUBNY UTWÓR
Na planie, gdy Avril przechodziła z jednej pozy w drugą, zachwyt Chada nad narzeczoną był zauważalny i oczywisty. Zamroczony oszołomieniem okrzyk „Wow” wyrażający zachwyt, rozbrzmiewał z ust urodzonego w Albercie muzyka, gdy jego przyszła małżonka pojawiła się w czarnej, łabędziej tiulowej kreacji. Obecność podczas sesji to jeden z kluczowych elementów w związku pary – angażować się w swoje wzajemne życie tak bardzo, jak to możliwe.
„Zdecydowaliśmy się spędzać wspólnie możliwie jak najwięcej czasu,” mówi Avril. To właśnie obecność Chada sprawiła, że zazwyczaj onieśmielona aparatem Avril figlowała z obiektywem. Ponieważ para spędzała każdą wolną chwilę 4-godzinnej sesji razem – nawet zmienianie kreacji w przymierzalni pomiędzy kolejnymi ujęciami pozwalało im na znalezienie chwili na trzymanie się za ręce, a to rozpromieniało Avril w kolejnym wcieleniu – było widać, że są szaleńczo zakochani i podekscytowani ślubem.
Jak każda panna młoda, Avril pragnie, aby jej wielki dzień przyniósł niespodzianki dla przybyłych gości i Pana Młodego, i jest w pełni zaangażowana w przygotowania. Mimo iż para zarzeka się, że zamierza urządzić małą uroczystość, tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina – Avril w tradycyjnym dla siebie stylu, zamierza zadbać o najmniejszy szczegół, nawet jeśli sama przygotowuje się do nadchodzącej trasy.
„Planuję ślub. Właśnie skończyłam nagrywać album i wydaję go w najbliższym czasie – nigdy nie jest nudno.” Wybór utworu, do którego zatańczą swój pierwszy taniec mógłby zdawać się sporym wyzwaniem, skoro mamy do czynienia z zakochanymi muzykami. Pomimo tego Avril wyjawiła, że para wkroczy na parkiet w rytm utworu, który jest im obojgu równie drogi. „Naszą ślubną piosenką będzie duet, który nagraliśmy wspólnie na moją płytę.” Wyjawiła nam także, że jej wymarzona suknia ślubna została wybrana, sala balowa zabukowana, obrączki wybrane, ale wszyscy, z narzeczonym na czele, cały czas nie znają najistotniejszych szczegółów. „Niektóre rzeczy będą niespodzianką, niektóre to takie, które bardzo lubi, ale się ich nie spodziewa,” mówi.
NIESKOMPLIKOWANE
To zasada dobrego podejścia jest zdaniem Avril efektem jej ponad dziesięcioletniej kariery. „Dzięki ciężkiej pracy dotarłam tu, gdzie jestem teraz. Nie miałam żadnych znajomości, nie wybiłam się dzięki pieniądzom,” mówi niebiesko oka gwiazda. „Byłam opiekunką do dzieci i sprzątałam domy, odśnieżałam podjazdy, kosiłam trawę. Rozdawałam ulotki i pracowałam w Mary Brown’s Fried Chicken. Miałam mnóstwo prac i od zawsze byłam przedsiębiorcza.”
Także kilka życiowych lekcji nabytych dzięki rodzicom było pomocnych. „Doceniałam wszystko co mi się przydarzało, ale nie traktowałam ich, jako oczywistości. Uważam, że wychowanie ma na to duży wpływ.” Nie będzie mitem stwierdzeniem, że piosenkarka wplecie w swoje małżeństwo jakąś filozofię. Zbliżające się zaślubiny, które dla Avril będą już drugim krokiem na ślubnym kobiercu, a Chada pierwszym, piosenkarka opisuje jako „spektakularne.” Artyści doskonale rozumieją, jaki wpływ chaotyczne rock’n’rollowe życie może mieć na ich związek.
„Chcemy mieć pewność, że podążamy taką sama drogą, wspólnie, a nie każdy osobną,” mówi. „Ja byłam z nim w trasie, on będzie ze mną.” Miniony koncert w Viper Room, który zorganizowano dla fanów Avril chcąc pokazać nowe piosenki, nie odbył się bez wsparcia Chada. Gdy para nie jest na scenie albo w studiu, w domu zajmują ich typowe sprawy młodej pary. „Uwielbiam późno wstawać, zamawiać jedzenie do pokoju i oglądać filmy. Gdy jesteśmy razem i świetnie się bawimy nie chce, żeby ten czas się kończył.”
Na szczęście dla fanów Avril, jej płyta jest dopiero początkiem dobrze zapowiadającej się relacji.
Miłośnicy muzyki mogą oczekiwać znacznie więcej, gdy więzy zacisną się po ciężarem „męża i żony.” Ostatecznie, jak mówi Avril, pisanie piosenek i śpiewanie z Chadem pomogło narodzić się ich związkowi. „Myślę, że takie sytuacje zdecydowanie pozwalają zbliżyć się do drugiej osoby w trochę inny sposób,” mówi gwiazda. „Dla naszej kreatywnej dwójki, taka sytuacja pozwoliła się otworzyć.”