Ostatnio po wielu latach spotkałam koleżankę ze szkoły podstawowej. Jednym z jej pierwszych pytań było “Nadal jesteś fanką Avril”? Dość powiedzieć, że kiedy współtowarzyszki zabaw z podstawówki nadal słuchały Britney i podobnych do niej artystek, ja jako ośmiolatka odkryłam muzykę Avril, która za chwilę miała wypuścić swój drugi studyjny album.
Nie pamiętam, którą piosenkę usłyszałam jako pierwszą, ale za to kojarzę jak męczyłam brata mojej mamy, żeby zgrał mi jej muzykę na moje pierwsze MP3 (o szalonej pojemności do 25 piosenek!). Jako że Avril śmiało można nazwać moją pierwszą idolką, moja fascynacja nie ograniczyła się tylko do samego słuchania jej muzyki – rodzice z pewnie niemałym przerażeniem obserwowali, jak ich jedyna córeczka nagle zaczyna nosić bojówki, trampki a’la conversy i, oczywiście, nieśmiertelny krawat. Próbowałam też uczyć się jedzic na deskorolce, niestety mój wrodzony brak koordynacji ruchowej stanął temu na przeszkodzie.
Znaczna większość moich wspomnień z okresu podstawówki i wczesnego gimnazjum jest podpięta soundtrackiem do muzyki Avril. Pierwsze zauroczenia, konflikty z rodzicami, okres buntu – muzyka Avril była dla mnie wtedy niewyczerpalnym źródłem zrozumienia i ucieczki.
To był też okres, kiedy zaczęłam obserwować avril-lavigne.pl oraz podobne strony – komentowałam raczej rzadko, ale czytałam z niemałym namaszczeniem, newsy sprawdzałam niemalże codziennie.
Przez pewien czas prowadziłam nawet dosyć popularnego bloga na onecie o Avril – kiedy go zamykałam, licznik pokazywał niemalże milion wyświetleń.
Dzięki Avril zaczęłam też się uczyć języka angielskiego – spisywałam teksty i je potem (nieudolnie) tłumaczyłam, a nawet starałam się sama pisać jakieś utwory (do dzisiaj mam gdzieś notatniki z tymi bazgrołami).
Z biegiem czasu jednak stopniowo zaczęłam słuchać jej muzyki mniej i mniej. Szukając nieco bardziej ambitnych tekstowo oraz mocniejszego grania trafiłam (jak pewnie wielu) na Paramore, którzy do dzisiaj pozostają moim ulubionym zespołem, którego progres idealnie zgrywa się z moim dojrzewaniem. O moją romantyczną stronę zaczęła dbać Taylor Swift, jako około 13latka coraz bardziej też zaczęłam wgłębiać się w świat rockowych klasyków spod znaku Queen czy Pink Floyd oraz w muzykę heavy metalową ☺
Jednak do dzisiaj interesuję się tym, co u Avril, w dużej mierze z sentymentu, ale też autentycznego podziwu dla jej wokali i jednak pewnej zadziorności, która wyróżnia ją spośród innych gwiazd muzyki. Nie liczę na (i nie chcę) ani drugie UMS ani TBDT, po prostu mam nadzieję, że kiedyś sięgnę po nowy album Avril i poczuję to “cos”, co sprawi, że jej nowe kawałki staną mi się tak samo bliskie jak wtedy, kiedy jej utwory wprowadzały mnie w okres dojrzewania.
Ulubiona plyta: Let Go
Ulubione utwory: Nobody’s home, Keep Holding On, Don’t Tell Me, Give You What You Like, Slipped Away, Complicated, I’m With You, Naked, Alice, Not Enough
Najmniej lubiane utwory: What The Hell, You Ain’t Seen Nothing Yet, Sippin’ on Sunshine, I Fell In Love With The Devil, Bigger Wow