Lista mediów, z jakimi w ostatnim czasie rozmawia Avril stale się powiększa i można już chyba zaryzykować stwierdzenie, że jest większa niż była w pierwszych tygodniach promocji najnowszego albumu. Tym razem pomiędzy koncertami Lavigne porozmawiała z dziennikarką magazynu Billboard. Rozmowa była utrzymana w zdecydowanie milszym tonie niż ta sprzed kilku miesięcy, której towarzyszyła sesja zdjęciowa i artykuł nie do końca pochlebnie mówiący o Avril. Tamtą rozmowę publikowaliśmy tutaj, a o czym rozmawiano tym razem?
Oczywiście o trasie koncertowej, która jest najważniejszym powodem spotkań Avril z dziennikarzami. Piosenkarka miała okazje zdradzić kilka kolejnych sekretów dotyczących trasy i powiedziała, że aby czuć się pewniej na scenie i nie pomylić tekstów piosenek, na wszelki wypadek, jako zabezpieczenie, ma na scenie teleprompter. Dawniej, co można było zaobserwować podczas koncertów, na scenie rozkładano wydrukowane kartki z tekstami utworów, co praktykuje wielu muzyków. Avril stała się jednak bardziej ekologiczna i postawiła na nowocześniejszą technologię.
Dość typowym pytaniem stało się już to dotyczące Billie Eilish, która także jest często pytana o Avril i chętnie wspomina, jak jej muzyka wpłynęła na nią przed laty. W rozmowie z Billboard Avril wytłumaczyła, dlaczego jej zdaniem Eilish odnowi tak duże sukcesy.
„Żyjemy w czasach, w których ludzie chcą prawdy, chcą autentyczności i potrafią czytać między wierszami. To są te wartości, jakie ja zawsze sama wyznawałam – zawsze walczyłam o to, żeby żyć w zgodzie ze sobą. Ona jest artystką, która jest sobą, a jednocześnie jest niesamowicie utalentowana, dlatego właśnie jej się udaje,” powiedziała Avril. Artystki spotkały się po raz pierwszy przy okazji koncertu Billie w Greek Theater, miejscu w którym 18 września Avril zagrała największy koncert tej części trasy. „Gdy ktoś tak utalentowany, fajny i kreatywny jak Billie mówi, że miałeś wpływ na jego muzyczną drogę jest to zaszczyt. Osobiście zawsze chciałam być sobą, pisać piosenki które mi odpowiadały, ubierać się według własnego uznania, bo gdy weszłam do tej branży wszyscy dookoła pokazywali gołe brzuchy, na scenie pojawiali się z tuzinem tancerek i byli słodko-popowi. A ja się wyróżniałam. Nosiłam Dickies i Conversy, zupełnie jak chłopak, a w utworach miałam głośne gitary,” wspomniała.
Jak zatem Avril czuje się grając dla kilku tysięcy ludzi, w małych i ciasnych teatrach? Piosenkarka przyznała, że w przypadku nowego albumu i jej przeżyć koncerty bardziej klimatyczne są odpowiedniejsze. „Jestem wdzięczna Bogu, że żyję. W przeszłości było głośno, było gitarowo. Teraz bywa spokojniej, bardziej organicznie. Nadal bywam taka jak dawniej, ale chcę też mówić, że jestem tutaj, żywa. Zastanawiałam się, co będzie dane mi robić, nie byłam pewna czy w ogóle wrócę do pracy . Po tym wszystkim przez co przeszłam na nowo pokochałam muzykę.”