W obszernym wywiadzie dla magazynu Galore, rozmawiając o zmianach, jakie zaszły w mediach na przestrzeni dwóch dekad, Avril Lavigne wspomniała nieprzyjemności, jakie spotykały ją ze strony jednego z blogerów. Choć nie podała jego imienia fani od razu wywnioskowali, że piosenkarka ma na myśli Pereza Hiltona.
Z pewnością media były dla gwiazd dużo wredniejsze, krytyczne i wymagające, i to jest coś, co się zmieniło. Jeden dziennikarz był tak wredny, że było to zwyczajnie niezdrowe i nie w porządku. Raz do niego zadzwoniłam, bo przyprawiał mnie o bóle głowy, byłam pod olbrzymim stresem. Byłam w nowym mieście praktycznie każdego dnia podczas trasy promocyjnej. Pracowałam bardzo ciężko nad nowymi piosenkami, nad tym, żeby je wydać, a on opowiadał o mnie straszne rzeczy, był niewyobrażalnie wredny, co bardzo bolało, więc pomyślałam, że powinnam do niego zadzwonić i mu to powiedzieć. Zadzwoniłam z trasy, z busa, i powiedziałam „Cześć, tu Avril”, na co on odpowiedział „O, cześć”, kontynuowałam: „Chciałam do Ciebie zadzwonić i dać Ci znać, że mnie ranisz”. Chciałam z nim porozmawiać, ale on śmiał mi się w twarz, później na swojej głupiutkiej stronce kontynuował to obśmiewywanie.
Cytat z wywiadu, całość dostępna tutaj
Na przestrzeni lat ich relacje się poprawiły, Perez zaczął być bardziej przychylny Avril, wspierał ją po pobiciu w klubie i zdawał się zapomnieć, że docinał początkującej piosenkarce. Dziś, za pośrednictwem Twittera, przeprosił za swoje zachowanie sprzed 20 lat. „Wiedziałem swoje, nie chciałem słuchać. Muszę z tym żyć,” napisał dołączając słowa z przeprosinami.