Borelioza, którą zdiagnozowano u Avril Lavigne w drugiej połowie 2014 roku jest częstym tematem wywiadów towarzyszących premierze albumu „Head Above Water”. W rozmowie z Toronto Sun, która odbyła się przed koncertem Avril w Meridian Hall (więcej na jego temat tutaj) piosenkarka miała okazję ponownie opowiedzieć, jak powstał tytułowy singiel z płyty.

Przyznała, że kompozycja narodziła się w jej głowie w nocy, o której myślała, że jest ostatnią w jej życiu. „To był ten moment, w którym czułam się najgorzej, myślałam że tamtej nocy umrę. Czułam, że się topię, że brakuje mi powietrza, że walczę, żeby je złapać”, powiedziała.

W dalszej części rozmowy poruszono temat powrotu do muzyki, koncertów w Kanadzie, relacji z byłymi mężami i trasy koncertowej, której setlista ma być podróżą przez 17 lat kariery Avril. Tłumaczenie publikujemy poniżej.

Jakie to uczucie wracając do muzyki?
Doskonale jest móc wrócić po tym, jak musiałam się wycofać. Ponownie zakochuję się w muzyce.

Czy pisanie piosenek Ci pomogło?
Piosenki przychodziły do mnie w bardzo naturalny sposób, gdy przechodziłam przez trudny czas. To pokazało mi, jak olbrzymią częścią tego, kim jestem jest muzyka, że jest częścią mojej duszy. Te utwory wpływały na mnie terapeutycznie w tym znaczeniu, że opowiadałam o rzeczach, przez jakie przechodziłam, przyjmowałam ten fakt do wiadomości, szukałam w tym siły i starałam się, żeby przekaz był pozytywny. Moja muzyka mi pomogła, bardzo.

Czy to właśnie dlatego główny przekaz płyty jest jednak pozytywny?
Wiele z tych utworów opowiada o odnajdywaniu siły, to główna myśl tego albumu. Chciałam, żeby ten album podnosił innych na duchu, pomagał im we wszystkim, przez co przechodzą w życiu.

Kto zainspirował Cię do napisania najnowszego singla, „I Fell In Love with the Devil”?
Ten utwór też ma podnosić na duchu, mówić o tym, że musisz być ostrożny w stosunku do pewnych osób, które wpuszczasz do swojego życia, bo nie każdemu można ufać, czasami robi się przerażająco. Dobrze jest znać swoją wartość, być silnym, pewnym tego, na co się zasługuje. Nie wolno pozwolić ludziom, żeby Cię wykorzystywali. Tak, to sytuacja, która mi się przydarzyła, była to bardzo niezdrowa sytuacja. Nigdy wcześniej nie przeżyłam czegoś takiego, więc zaowocowało to powstaniem utworu. Ale komponując ten utwór doszłam do wniosku, że to o czym śpiewać, że z tym też mogą utożsamić się mężczyźni, którzy spotykali się z szaloną laską.

Czy na myśl o koncertowaniu masz wątpliwości czy czujesz ekscytację?
Podczas prób, gdy słyszałam piosenki, wykonywałam na żywo nowe, dawałam im życie… to było fantastyczne. Jestem podekscytowana, że teraz zaśpiewam jej dla fanów.

Starsze utwory również?
Oczywiście! Gramy wszystkie piosenki z ostatnich 17 lat mojej kariery, przeboje. Ćwiczenie ich numerów sprawiało mi mnóstwo frajdy, bo one mają w sobie inną energię. Czułam też nostalgię, bo przypominały mi tamte okresy z mojego życia. Myślę, że koncert będzie naprawdę świetną podróżą w czasie.

Dasz wiarę, że jesteś na rynku od 17 lat?
Tak, gdy o tym słyszę mam ochotę powiedzieć: co?! Miałam 16 lat, kiedy nagrywałam mój debiutancki album, 17 gdy się ukazał, a później wsiąknęłam w ten świat. Wyjechałam z Kanady do Nowego Jorku i Los Angeles, żeby nagrać ten pierwszy album, jakoś w 2000 lub 2001 roku. Później singiel „Complicated” okazał się wielkim sukcesem, więc była tylko płyta, promocja, trasa, płyta, promocja, trasa.

Nadal jesteś bardzo blisko z Chadem, z którym rozstałaś się w 2015 roku?
Chad nagrał dla mnie „Head Above Water”, pomógł mi napisać „Warrior”, pomógł mi nagrać wersje demo i zarejestrować utwory, jakie sama napisałam. Bardzo mnie wspierał, nadal jesteśmy blisko. On zawsze mnie wspiera. Czasami, gdy skomponuję jakiś utwór odzywam się do niego i mówię: Boże! Musisz posłuchać piosenki, którą napisałam! I mu ją wysyłam. Chad jest jak rodzina. To świetny facet. Nadal jest częścią mojej rodziny.

Deryck również?
Tak. Fajną rzeczą jest to, że oboje jesteśmy z Kanady. Moja mama przyjaźni się z jego mamą, a ja z Deryckiem nadal mamy kontakt. Odwiedzam jego i jego żonę raz do roku, jakoś tak. Będą też na moim koncercie w Los Angeles, w Greek Theater. To naprawdę świetna sprawa. Oboje jesteśmy muzykami. Deryck był w pewnym momencie częścią mojego życia. Byłam z nim, gdy miałam jakieś 17 lat, wtedy zaczęliśmy się spotykać. To był naprawdę długi związek. Mamy ze sobą wiele wspólnego – jesteśmy muzykami, jesteśmy Kanadyjczykami. Każdy z tych związków był dobry, to były długie związki, ale wiesz jak jest, życie to podróż.

Kibicujesz kanadyjskim artystom, którzy ostatnio świetnie sobie radzą?
Tak! Zawsze chwalę się każdym, kto odniesie sukces, a pochodzi z okolic Ontario i Toronto. Tak jest, naprawdę. Jest wielu naprawdę świetnych, wielkich muzyków, np. The Weeknd, Justin, Shawn. Zdecydowanie im kibicuję. Jestem z nich bardzo dumna, ze wszystkich.

Byłaś na koncercie któregoś z nich?
Minionego lata byłam na małym, uroczym koncercie Shawna Mendesa w Whiskey (a Go-Go), albo jakimś takim klubie. Po koncercie się spotkaliśmy, żeby zamienić kilka słów. Jest bardzo miły i odniósł duży sukces. Fantastycznie było go poznać. Jest bardzo utalentowany, no i jest z Ontario!

Jak często wracasz do Kanady i czy koncert w Toronto będzie dla Ciebie szczególnie ważny?
Nie wracam zbyt często. Może raz lub dwa razy do roku. Koncert będzie wyjątkowy, bo przyjdzie cała moja rodzina, starzy znajomi, z którymi dorastałam. Koncerty w Toronto zawsze są rewelacyjne, bo to takie moje rodzinne miasto, w dodatku ludzie w Toronto to wielcy fani muzyki, więc w Toronto zawsze dobrze się gra.

Podobne Posty